Wybór felietonów Krystyny Jandy opublikowanych "Urodzie", w latach 1997-2001 i w "Pani" w latach 2001-2002. Pełne ciepła, humoru i zaskakujących spostrzeżeń teksty znakomitej aktorki jeszcze raz potwierdzają jej niezwykłą wrażliwość i dar obserwacji. Janda mówi o sprawach codziennych z taką samą pasją, z jaką opowiada o swych inspiracjach, życiu i sztuce. Nawet w błahych zdarzeniach potrafi dostrzec treści godne uwagi, a te najważniejsze odkrywają przed nią zupełnie nowe znaczenie.
UWAGI:
Część I książki zawiera felietony pisane dla miesięcznika "Uroda" od lutego 1996 do lipca 2001. Część II - felietony pisane dla miesięcznika "Pani" od września 2001 do czerwca 2002.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Oddajemy do rąk Czytelników kolejny tom z serii Łysiak na łamach, siódmy już. Poprzednie tomy zawierające przedruki publikacji prasowych Waldemara Łysiaka cieszyły się rynkowym powodzeniem m.in. dlatego, że były wzbogacane wywiadami-rzekami z autorem, którego wielu literaturoznawców uważa za współczesnego polskiego pisarza nr 1. Niniejszy tom też ma taki wywiad, towarzyszący przedrukom wyłącznie prasowym, bo Łysiak nie uprawia publicystyki internetowej, gdyż nie dorobił się komputera. Tytuł Sprzeciw kusznika symbolizuje wojujący charakter tej publicystyki, autor bowiem strzela bez pardonu do wszystkich przejawów tzw. poprawności politycznej, którą traktuje jako lewicową gangrenę rozkładającą chrześcijańskie normy cywilizacji Zachodu. Co prawda Sobór Laterański (1139) zabronił używać kuszy przeciw chrześcijanom, lecz zezwolił ją stosować przeciwko poganom oraz heretykom, i Łysiak strzela właśnie do nich. Celność jego strzałów mogą Państwo ocenić sami smakując strony następne.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Stuleciu kłamców można chyba niejedno zarzucić, lecz na pewno nie można temu dziełu zarzucić braku odwagi i braku maestrii w formułowaniu niesłychanie przenikliwych konstatacji i diagnoz. Autor wyważa liczne drzwi, rzuca niejedno światło na rzeczy skrywane w cieniu, wreszcie obala mnóstwo kłamstw szerzonych uporczywie przez media. Książka ta stanowi wojnę z nikczemnością i hipokryzją, zaś piszący ją moralizator posługuje się szyderstwem. Prawo do moralizowania, piętnowania, szydzenia, wytykania, oskarżania, demistyfikowania itp. do podsumowania ludzkości u schyłku wieku i schyłku tysiąclecia wyrobił sobie całą swoją drogą życiową i całą swoją twórczością. Stulecie kłamców to właśnie nic innego, jak "patrzenie światu w oczy po męsku", wedle celtyckiej dewizy, która od lat stanowi credo Waldemara Łysiaka: "Prawda przeciw światu!". (z noty edytorskiej)
UWAGI:
U dołu okł.: na koniec wieku i na koniec tysiąclecia.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępne są 3 egzemplarze. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Dialog chrześcijaństwa z islamem, choć jest na ustach niemal każdego, pozostaje grą pozorów. Po jednej jego stronie stoją pełni dobrej woli chrześcijańscy obrońcy dobrego imienia proroka Mahometa, znawcy Koranu (...) a po drugiej cyniczni gracze, których głównym celem nie jest wcale dialog, ale pozyskiwanie nowych wiernych, obrona własnej pozycji na Zachodzie i werbowanie sojuszników w walce o islamizację świata. Ich spotkania wyglądają zaś tak, jak spotkania uzbrojonego po zęby terrorysty, który pod lufą rewolweru trzyma przerażonych bliskowschodnich chrześcijan (...) oraz naiwnych misjonarzy, wierzących w szczerość intencji każdego swojego rozmówcy i niedostrzegających w nim groźnego przeciwnika.""Można odnieść wrażenie, że dialog z islamem (mimo wszystkich, także tych jak najbardziej fundamentalnych różnic ideowych) jako żywo przypomina wcześniejsze o ćwierćwiecze dialogowanie chrześcijan i marksistów. Chrześcijanie (tak wówczas, jak i teraz) odgrywają w nim rolę propagatorów rozmytych wersji ideologii, które z ich własną religią nie mają nic wspólnego. Efektem są rozmaite inicjatywy wspólne, z których korzyści czerpie tylko jedna ze stron, a druga musi (albo będzie zmuszona) najeść się wstydu.""Zwolennicy zapłodnienia in vitro najczęściej podkreślają, że ich działania zakorzenione są w chęci spełniania marzeń bezpłodnych par (nie wspomina się przy tym o gigantycznych zyskach właścicieli klinik leczenia bezpłodności, bo to zaburzałoby obraz bezinteresownych sług medycyny). Warto jednak sobie uzmysłowić, że nie każda metoda zaspokajania pragnień pozostaje moralnie dopuszczalna. Pragnienie zdrowia dla męża, żony czy własnego dziecka nie usprawiedliwia na przykład porwania bezdomnych brazylijskich dzieci, by przeszczepić swoim bliskim ich wątrobę czy nerki.""Amerykańska klinika zapłodnienia in vitro proponuje nową usługę: poczęcie dziecka z wybranym kolorem oczu i włosów. Metodą zresztą starą, jak samo sztuczne zapłodnienie, czyli selekcja zarodków i wybranie tego, który spełnia wybrane przez rodziców założenia. (...) "Możliwość zaoferowania podobnej usługi istniała wcześniej" - uważa dr Jeff Steinberg z Fertility Institutes w Los Angeles. "Ignorowała ją jednak społeczność medyczna. Czas wyciągnąć głowy z piasku" - dodaje. Nie jest jasne, jak z faktu, że istnieje jakaś możliwość wyprowadzić potrzebę jej wypełnienia. Z faktu, iż zachodzi sposobność (i to nawet dość prosta) otrucia żony nijak nie wynika konieczność wprowadzenia tego typu usługi do rejestru usług medycznych. Skoro da się zadusić noworodka, nie znaczy to, że powinni to robić akurat lekarze.""(...)"kupujący" sobie matkę zastępczą (niezależnie od intencji) stawiają siebie w pozycji klientów prostytutki. Oni również, choć być może nie mają tego świadomości, traktują siebie jak przedmioty, bezmyślne istoty podlegające własnym popędom, które dzięki odpowiedniej ilości pieniędzy mogą być zaspokajane."
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Zbiór artykułów publicystycznych zamieszczonych na łamach prasy w latach 1947-1956, którym autor niejednokrotnie przywraca pierwotną postać, usuwając ślady cenzuralnych "uzgodnień". Tom zakończony tekstami odrzuconymi w swoim czasie przez redakcje i opatrzony posłowiem z 28 października 1956, "czyli w tydzień po wielkim przełomie"."Lata 1950-1956 stanowią w dziejach publicystyki polskiej okres wielkiej posuchy - czytamy w posłowiu Pawła Jasienicy do Śladów potyczek. - W gruncie rzeczy publicystyki wcale wtedy nie było. Odbiło się to i na tej książce. We wspomnianym okresie zajmowałem się przede wszystkim, niekiedy nawet wyłącznie, reportażem, zwłaszcza na tematy naukowe. Kiedy więc teraz przyszło mi wybierać artykuły do druku, zdecydowałem się dać pierwszeństwo tym świeższej daty. Z tamtej strony smutnej pustyni pochodzą tylko dwa - Relacje dwóch ambasadorów i Zmora zaścianka - które osobiście najbardziej cenię. Nie oznacza to wcale, że wyrzekam się dawnej publicystyki z "Tygodnika Powszechnego" i innych pism... jednakże książka będąca wyborem artykułów musi mieć jakąś znośną objętość no i kompozycję. Rzut oka na roczniki prasy polskiej przekona każdego, jak bardzo w przeciągu lat ostatnich rozszerzał się zakres tematyki i wzmacniał ton artykułów, które w miarę sił i możliwości autorów pomagały krajowi w walce o lepsze jutro".
UWAGI:
Zbiór art. prasowych z lat 1947-1956. Indeks
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni